A jeśli fizjoterapia jest odkrywaniem na nowo medycyny chińskiej?

Wiele lat temu, jeszcze jako student, wygłosiłem na konferencji naukowej organizowanej przez pewien państwowy uniwersytet medyczny referat, w którym dowodziłem tezy, iż fizjoterapia jest odkrywaniem na nowo tego, co medycyna chińska zna i stosuje klinicznie od tysięcy lat. Jeden ze słuchających mnie panów profesorów z wielkim oburzeniem skomentował, że o mało nie dostał zawału słysząc takie bzdury. A moim zdaniem jest to oczywista prawda.

Fizjoterapia obejmuje cztery drogi wpływania na człowieka: poprzez ruch (kinezyterapia), masaż (leczenie manualne), bodźce fizykalne (fizykoterapia) oraz leczenie uzdrowiskowe (leczenie klimatem, wodą itp). Ludzie w różnych kulturach empirycznie dochodzili do wniosków, że powyższe metody polepszają ich zdrowie. Według nas nowoczesna fizjoterapia/rehabilitacja jest odkrywaniem medycyny chińskiej na nowo. Tę tezę udowadniamy poniżej.

Qigong jako dawna kinezyterapia

Kinezyterapia to terapia ruchem. Wszystkie badania naukowe, do których mieliśmy dostęp w naszej karierze naukowej wskazują, że ruch wpływa korzystnie na zdrowie. Na przykład, u pacjenta leżącego w szpitalu głównym powikłaniem jest zastój płynów, co może prowadzić do zapalenia płuc i zgonu – czyli ekstremalny brak ruchu może zabić. Z drugiej strony, zbyt nasilona aktywność fizyczna, czyli brak odpoczynku, regeneracji i snu lub sport powodujący wyczerpanie zasobów wewnętrznych również może prowadzić do śmierci. Skoro obie skrajności są złe, to jaka dawka ruchu jest korzystna? Na to pytanie już w starożytności próbowali odpowiedzieć Chińczycy. Aby tego dokonać, na początek należy poznać zasoby energetyczne człowieka, czyli poziom jego Qi – dla osiągnięcia tego celu Chińczycy opracowali wyszukane metody diagnostyczne. Qi można przyrównać do prądu, który płynie w żywym organizmie. Gdy płynie on swobodnie i w odpowiedniej ilości, to ciało jest w homeostazie. Przykładowo, jeśli klatka piersiowa jest rozluźniona i elastyczna to płuca i serce pracują sprawniej, więcej tlenu dociera do wszystkich tkanek w ciele i dzięki temu mamy więcej energii. W takim przypadku możemy ruszać się swobodniej i więcej, a wolniej się męczymy.

Pionierami kinezyterapii byli właśnie Chińczycy, którzy stworzyli system świadomego ruchu pod nazwą Qi gong. Podzielili ruch na Yang i Yin: ruch Yang jest aktywny i nasilony, na przykład uderzanie w worek; ruch Yin to siedzenie w skupieniu na własnym oddechu, gdy z zewnątrz wydaje się, że człowiek nic nie robi. Każdy ruch, który jest świadomy, można nazwać Qi gongiem – ta świadomość aktywuje układ nerwowy, dzięki czemu efekty ruchu są dużo lepsze. Ruch bez zaangażowania świadomości nie przyniesie dobrych rezultatów, mimo wyszukanych ćwiczeń. Czasami prosty ruch, ale ze świadomością daje dużo lepsze wyniki niż ruch bez koncentracji na nim. Nowoczesna nauka potwierdza, że Chińczycy się nie mylili.

Wiedzą o tym fizjoterapeuci, którzy zajmują się rehabilitacją neurologiczną, gdzie trzeba ludzi nauczyć prostych ruchów od początku.

Gdy już wiem, że muszę się ruszać i że muszę być skoncentrowany to jaki trening wykonywać?

Poprzez odpowiedni trening wzmacniamy ciało, nie tylko budując mięśnie, ale także poprawiając gibkość, wydolność, czyszcząc układ limfatyczny, wpływając na układ nerwowy, hormonalny, a także trawienny. Tak naprawdę ciało trzeba traktować jako całość. Wpływając na jeden układ wpływam na inne. Dlatego rehabilitacja pośrednio lub bezpośrednio wpływa na wszystko.

Chińczycy opracowali różne rodzaje treningów, tak jak dzisiaj mamy różne treningi dla różnych dyscyplin sportu. Inny trening będzie dla człowieka, który przebył jakąś chorobę, inny dla kogoś, kto chce wykonywać ćwiczenia w ramach profilaktyki prozdrowotnej, a jeszcze inny dla sportowca czy żołnierza.

Chińczycy opracowali trening dla wojska pod nazwą Tai Chi. Opierał się na powyższych zasadach, ale był skierowany na wyszkolenie żołnierza w danej umiejętności, na przykład walki mieczem. Dzisiaj w chińskich parkach można spotkać osoby praktykujące tę formę Qi gonga. Oczywiście Qi gong posiada niezliczone formy, wykorzystywane w rozmaitych sytuacjach, na przykład po urazie, w chorobie, profilaktyce, seksuologii.  

Masaż jako najstarsza terapia dotykiem

Jeśli dziecko po urodzeniu nie jest dotykane, to może umrzeć. To pokazuje jak ważny jest dotyk dla istot żywych. Dotyk może być diagnostyczny lub terapeutyczny. Często te dwa aspekty są bardzo zbliżone, ponieważ dotykając wyczuwamy napięcie, blokadę, zastój, niedobór, które po odpowiedniej technice manualnej mogą się zmienić. To oznacza, że odpowiedni dotyk może z jednej strony dać nam informację o stanie tkanek, a z drugiej strony ten stan tkanek zmienić na bardziej zrównoważony. Człowiek, który się uderzy odruchowo zaczyna się masować. Medycyna chińska mówi, że poruszamy w ten sposób zastój w tkankach, który został wywołany przez silne uderzenie tkanek. Z powyższego możemy śmiało wyciągnąć taką hipotezę, że dotyk był najstarszą formą terapii.

Chińczycy mieli swoje systemy masażu i jednym z nich jest masaż An Mo. Ale jeśli założymy, że dotyk jest niezbędny w życiu noworodka i pewne rodzaje masażu są dla nas odruchowe, to prawdopodobnie każda kultura nawet najprymitywniejsza stosuje masaż jako formę uzdrawiania.

Medycyna fizykalna

Dzisiaj w medycynie fizykalnej stosujemy leczenie ciepłem, zimnem, wodą, światłem, prądem, polem magnetycznym, bodźcami mechanicznymi. Wszystko to jest robione specjalistycznymi urządzeniami, które są odpowiednio zaprogramowane. A co, jeśli da się to osiągnąć bez tych urządzeń, prostymi narzędziami i to w bardziej efektywny sposób? Chińczycy nie mieli tych urządzeń, a potrafili zastosować stymulację ciała, przywracającą je do równowagi. Dla przykładu leczenie moksą – czyli odpowiednio spreparowanym surowcem zielarskim, które umieszcza się na określonych punktach – będzie zastępowało terapię ciepłem i światłem. Dzieje się tak, ponieważ spalanie tego surowca wywołuje efekt cieplny i świetlny na określone punkty w ciele, które możemy nazwać „oknem do wnętrza”. Daje ono dostęp do głębszych warstw ciała niż przylegające do niego tkanki. Dlatego stosując małą dawkę energii można dotrzeć głębiej, dokładniej i efektywniej do określonego obszaru. Znajomość przebiegu kanału, na którym znajduje się stymulowany ciepłem punkt pozwala przewidzieć, dokąd ta energia cieplna i świetlna dotrze. Często na zabiegach się zdarza, że podczas podgrzewania danego obszaru pacjent czuje ciepło lub stymulację w zupełnie innym miejscu.

Leczenie kąpielami wodnymi jest dosyć starą formą terapii w historii ludzkości. Chińczycy, tak jak większość kultur, stosowali napary ziołowe, okłady, kąpiele. Woda zawsze była nośnikiem ciepła, zimna, minerałów lub substancji leczniczych. Jest jedna znacząca różnica w chińskim podejściu do kąpieli zimnych, czy używania zimna jako czynnika leczniczego. Chińczycy uważali, że zimno powoduje zastój i ruch do środka, dlatego zimno nie było często stosowane w terapii, a wręcz było przeciwwskazaniem w dochodzeniu do zdrowia.

Każdy słyszał o rehabilitacji urządzeniami z jakimś rodzajem prądu, ultradźwiękami, czy maszynach które powodują wibracje w naszym ciele. A jak sobie radzili z tym Chińczycy? Otóż nic bardziej prostego, stosowali oni do tego dziewięć rodzajów igieł. Każda igła wywoływała określone reakcje w ciele i w połączeniu z odpowiednimi technikami nakłuwania dawała efekt płynięcia prądu w ciele, wibracji czy innych bodźców wewnętrznych. Ktoś może powiedzieć, że ten prąd nie był duży i raczej był to prąd wewnętrzny w ciele pacjenta. Tak, to jest prawda, ale tak jak to wyżej zostało opisane przy ogrzewaniu moksą, jeśli działamy bardziej precyzyjnie, na punkt, wówczas nie potrzeba dużej dawki energetycznej, aby wywołać określony efekt. Tak samo jest w tym przypadku. Jeśli wiemy, gdzie zadziałać i jaki przyniesie to efekt w odległych miejscach w ciele, to stymulacja dużą ilością energii nie ma sensu. Trzeba pamiętać, że niektóre z tych dziewięciu igieł wyglądały bardziej jak narzędzia do masażu. Do terapii mechanicznych możemy zakwalifikować też bańki, które były też stosowane w naszej kulturze. Zasada wszystkich technik była taka, że mamy coś poruszyć, aby ten prąd wewnętrzny mógł swobodnie płynąć i ciało mogło powrócić na właściwy tor funkcjonowania.

Ktoś może powiedzieć, że Chińczycy nie mieli pola magnetycznego jako formy terapii. Tak, nie mieli urządzeń emitujących pole magnetyczne, ale jak dobrze wiemy z fizjologii ciała człowieka wszystkie procesy w ciele wymagają prądu o małym napięciu. A jak pamiętamy z fizyki, gdy w jakimś przewodniku płynie prąd, to musi wokół tego przewodnika wytwarzać się pole elektromagnetyczne. Jedni z nas potrafią wygenerować więcej tego prądu wewnętrznego i emitują przez to więcej pola elektromagnetycznego. To zjawisko u nas nazywa się bioenergią, a u Chińczyków pracą z Qi. Więcej nie oznacza lepiej, dlatego stosowanie słabego, ale dobrze dostrojonego pola elektromagnetycznego może przynieść dobre efekty terapeutyczne.

Leczenie klimatyczne, czyli leczenie naturą, opiera się na prastarym przekonaniu, że człowiek jest częścią przyrody. I czasami przebywanie w „miejscach mocy” wystarczy dla doładowania, dostrojenia czy uspokojenia układu nerwowego. Większość współczesnych ludzi ma kontakt z hałasem, zanieczyszczonym powietrzem, wyjałowioną wodą, brakiem słońca, smogiem elektromagnetycznym i ogólnym stresem. Jesteśmy mniej wyeksponowani na czynniki klimatyczne niż ludzi w przeszłości. Nie pracujemy boso na roli, nie mieszkamy w zimnych chatach, w których hula wiatr. Wręcz przeciwnie, żyjemy w suchych i ciepłych pomieszczeniach, mamy własne łazienki z ciepłą wodą, a kanalizacja nie wylewa się na chodnik przed domem. Dawniej ludzie byli narażeni na czynniki klimatyczne jak wiatr, wilgoć, zimno, gorąc, toksyny z odchodów, ale za to mieli lepszy kontakt z przyrodą i czynniki emocjonalne nie były tak mocne jak to jest obecnie. Dzisiaj praktycznie każdy z nas żyje jak król, ale zjada nas stres i inne toksyny, które produkujemy jako uprzemysłowione społeczeństwo. I tutaj chodzi o znalezienie złotego środka i wykorzystanie tego czasu, w którym żyjemy w dostatku, ale jednocześnie mamy kontakt z naturą. Większość z nas nie musi jechać do uzdrowiska, aby znaleźć miejsce mocy, które go naładuje. Wystarczy mieć rozsądny kontakt z promieniowaniem słońca (helioterapia), wyjeżdżać kiedy tylko możemy poza miasto do wody, lasu, gór, morza tak aby poczuć, że jesteśmy częścią tego naturalnego świata.

W naszym centrum medycyny integracyjnej łączymy zachód ze wschodem, nowe ze starym, konwencjonalne z niekonwencjonalnym i szukamy złotego środka między różnymi modelami leczenia, które pojawiają się na naszej drodze terapeutycznej.

Kontakt

Qi-med.com
Rzepakowa 4d/2
40-547 Katowice
NIP 849 146 66 85

kontakt

    Masz pytania? Napisz do nas






    Jak do nas trafić?

    Lokal znajduje się na osiedlu „Nowy Brynów” Ul. Rzepakowa 4 klatka D lokal 2. Osiedle posiada dwie bramy, do gabinetu szybciej poprowadzi brama od strony Żabki i tym wejściem prosimy wjeżdżać samochodem. W celu otwarcia bramy prosimy zadzwonić pod numer 506 209 803. Następnie należy kierować się w stronę parkingu, który znajduje się pod linią wysokiego napięcia, tam znajdują się dwa miejsca parkingowe oznaczone napisem „Qi-med.com parking dla pacjentów”. Pozostałe miejsca są prywatne. W pobliżu miejsc parkingowych znajduje się wejście do lokalu – jest usytuowane od strony ogrodu, a nie od strony klatki. Wejście furtką ogrodową w stronę drzwi wejściowych lokalu.

    W przypadku wejście na osiedle przez furtkę osiedlową, gdzie znajduje się domofon. Na domofonie należy wybrać klatkę D i nr mieszkania 2 ( w tym przypadku to 402 „Dzwonek”) lub zadzwonić 506 209 803 .

    Po prawej stronie drzwi lokalu jest dzwonek do drzwi, na który należy nacisnąć i czekać aż drzwi się otworzą. Osoby dojeżdżające komunikacją miejską – Lokal znajduje się 400 metrów od Centrum Przesiadkowego Brynów.

    Nasza lokalizacja