
Zbliżający się czas świąt to kropla yang w morzu yin – czas światła, radości i bliskości w tej ciemnej, zimnej i skłaniającej do izolacji porze roku. I właśnie tak zamierzam ten okres spędzić: karmiąc się światłem, ciesząc z wolnego czasu i dobrego towarzystwa. Nie jest to dla mnie czas zakupów, sprzątania czy obżarstwa. Jak zawsze, tak i teraz szanuję swoje qi, swoje siły życiowe i słucham swojego Serca.
W taki czas jak ten łatwo zagubić się w polu tworzonym przez media i ludzi wokół, łatwo wejść w ten nastrój i przyjąć go jako swój. Łatwo, dlatego że po pierwsze wei qi, czyli energia „ochronna” bywa o tej porze roku wytrącona z równowagi, zajmuje się przecież przerabianiem zmian, bo to, co nazywamy „przeziębieniem” czy „infekcją” to właśnie reakcja naszego organizmu na zmiany. Wibracje zmiany są wpisane w pory roku będące przejściem między maksimum yang a maksimum yin i odwrotnie, czyli między porą gorącą a zimną i odwrotnie – bo właśnie wtedy następuje w przyrodzie wielka zmiana. I nasze ciało, będące częścią przyrody, również poddaje się zmianie, wyrzucając to, co jest nam zbędne, by zrobić miejsce na coś nowego. Tak więc wei qi zajęte jest zmianami, a to właśnie ono odpowiada za nasze reakcje na otaczający świat, dlatego te zewnętrzne wpływy mogą na nas oddziaływać mocniej niż zwykle. A po drugie, to „świąteczne” pole jest silne: składa się na nie przecież taki ogrom osób poświęcających swoją energię właśnie prezentom, zakupom, choinkom, przystrajaniu balkonu, gruntownym porządkom i planowaniu świątecznych potraw.
Dlatego warto poświęcić chwilę czasu sobie i zajrzeć do swojego wnętrza – czy ten „świąteczny nastrój” jest rzeczywiście mój, czy tylko nim nasiąkam i przyjmuję jako coś swojego? Jeśli naprawdę lubię tradycyjne świąteczne przygotowania, wystawną wigilię, choinkę z prezentami i świętowanie przez jedzenie, to właśnie w ten sposób będę obchodzić święta i ten rodzinny czas obfitości mnie wzmocni i odżywi. Ale jeśli nie, to może warto wprowadzić zmiany? Może zamiast dwunastu potraw i obowiązkowego karpia wystarczy wystawniejszy obiad z dobrym winem? A może w ogóle chcę te święta spędzić inaczej niż nauczono mnie w domu i wyjechać? W góry, na narty albo zupełnie daleko do ciepłych krajów? Bo koniec grudnia to doskonała pora na głębokie zmiany.
Przesilenie zimowe to najdłuższa noc w roku, czyli maksimum yin – czas, gdy najłatwiej nam wejrzeć w głąb siebie. Można go wykorzystać na pracę wewnętrzną i rozpocząć porzucanie schematów oraz wyzwalanie się z zaprogramowanych zachowań. I moje własne decyzje odnośnie okresu świątecznego mogą być właśnie zaczątkiem takiej zmiany. A gdy dokonam przemiany w swoim wnętrzu, to wraz z przyrastającym yang, czyli wydłużającym się dniem, mogę przelewać ją na coraz więcej zachowań w świecie zewnętrznym.