
W medycynie chińskiej istnieje wiele nurtów, szkół i podejść. My w swojej pracy i postrzeganiu świata opieramy się na daoizmie, szamanizmie i naturalizmie. Daoizm uczy nas, że przychodzimy do tego życia, by realizować swoją Drogę, czyli wyrazić własną unikalną wewnętrzną naturę. Skąd wiem, czy to robię? Nie powie mi tego nikt z zewnątrz: ani nauczyciel, ani przyjaciel, ani nawet mój życiowy partner. Tylko moje Serce to wie – trzeba w nie zajrzeć i poczuć. Czy jestem we właściwym miejscu? Czy wykonuję właściwą dla siebie pracę? Czy jestem z właściwą osobą? I nie chodzi tu o zestawianie za i przeciw czy porównywanie swojej sytuacji z innymi. Chodzi o natychmiastową odpowiedź Serca w postaci tego niezachwianego uczucia, że jestem dokładnie tu, gdzie powinnam być.
Podążanie swoją Drogą nie dotyczy tylko wielkich życiowych kwestii, jak wybór ścieżki zawodowej, partnera czy miejsca zamieszkania, ale ważne jest również w przyziemnych codziennych sprawach. Jem to, co uważam za słuszne, mimo powszechnie panujących trendów; wykonuję swoją pracę najlepiej jak potrafię mimo ironicznych uśmieszków osób z zewnątrz; ubieram się w to, co mi się podoba mimo karcących spojrzeń czy uwag.
DO POSŁUCHANIA:
Jak we wszystkich kwestiach, tak i tu również możemy uczyć się od przyrody. Każdy aspekt Natury nieskrępowanie realizuje swoją wewnętrzną naturę. Spójrzmy na to, co teraz dzieje się wokół nas. Młode listki podagrycznika, kuklika i czosnaczku wyrastają obok siebie i nie zastanawiają się, który z nich ma bardziej idealny kształt czy kolor. Rozwijają się, korzystając z ziemi, wody i słońca, tak by spełnić swoje istnienie przed jesiennym obumieraniem. Kwiaty mniszka lekarskiego, jasnoty purpurowej i niezapominajek kwitną jeden przy drugim i nie porównują się, który piękniejszy; nie próbują się zmieniać, zrzucać płatków czy przybierać na grubości łodygi by upodobnić się do sąsiadów.
Dlaczego więc my chcemy wyglądać jak ktoś inny? Dlaczego się odchudzamy, malujemy oczy, doczepiamy włosy, powiększamy usta, by wyglądać jak kopia innej osoby? Przecież będąc sobą jesteśmy doskonali. Właśnie tacy, jacy mamy być. Z krzywym nosem, siwymi włosami, fałdkami na brzuchu… To nie znaczy, że mamy o siebie nie dbać, nie ruszać się i jeść byle co – wcale nie, bo przecież ciało potrzebuje ruchu i odżywienia, by w pełni realizować swój potencjał. To znaczy, że mamy robić to, co uważamy za dobre dla siebie, ale jednocześnie akceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy. Odpuścić tęsknotę za „ideałem” z mediów społecznościowych, odpuścić napięcie, odpuścić niezadowolenie, czy wręcz czasem nienawiść do własnej osoby. Zaakceptowanie siebie taką, jaką jestem to bardzo wyzwalający akt. Dalej robię to, co uważam dla siebie za słuszne, ale bez napięć i oczekiwań, z przyjemnością i lekkością. O wiele łatwiej tak żyć – czując, że podążam właściwą Drogą.
Bo nie ma Dróg lepszych i gorszych – wszystkie są równe, czyli wszyscy my podążający własnymi Drogami jesteśmy równi. Inni, ale równi. Nikt nie jest piękniejszy ani mądrzejszy – to są tylko etykiety wymyślone przez ludzi. Każdy z nas jest potrzebny Ziemi i innym osobom dokładnie taki, jaki jest. Świat nie potrzebuje miliona klonów jakiejś popularnej modelki czy sportowca. Jeden egzemplarz wystarczy. Świat potrzebuje unikalnej iskry, którą każdy z nas ma w swoim Sercu – tej iskry, która wskazuje nam naszą Drogę. Podążajmy więc własną Drogą ze spokojem, zadowoleniem i bezwarunkową akceptacją siebie.