
Lubię otaczać się pięknem. Lubię jeść piękne posiłki, posługiwać się ładnymi przedmiotami, chodzić w ładnych ubraniach. Piękno – w moim rozumieniu – jest dla mnie ważne i potrzebuję doświadczać go na co dzień.
Oczywiście, jak wiele osób dorastających w niedoborowych czasach komunizmu, mam wgrane programy „oszczędzania” tego, co ładne: odłożenia tego na półkę, za oszklone drzwiczki, do szkatułki, by używać tylko w wyjątkowych okolicznościach. Już od wielu lat kasuję te programy, ale gdzieś tam jeszcze tkwią ich korzenie. To ciągła praca z Pałacem Obfitości*. Zaczęłam ten proces kasowania dawno temu, od… sztućców. Nie byliśmy wtedy najzasobniejszym młodym gospodarstwem domowym, ale na co dzień używaliśmy sztućców, które w wielu domach trzymane byłyby w szufladzie lub specjalnej walizeczce i wyjmowane tylko na wigilię i imieniny.
Będąc dzieckiem zbierałam do specjalnego ładnego pudełka kolorowe, błyszczące naklejki – a nie były one tak łatwo dostępne, jak dzisiaj. Nie naklejałam je na nic, trzymałam na specjalne okazje. Wiele lat później, porządkując swoje rzeczy w domu rodziców, w którym już dawno nie mieszkałam, wyrzuciłam to pudełko razem z moimi błyszczącymi skarbami. Czy chcę, żeby tak samo skończyło to, co dziś jest dla mnie piękne?
Mówię więc do siebie: pozwalam sobie cieszyć się pięknem. Zasługuję na piękno. Jestem piękna. Daoiści wierzą, że wszystko jest subiektywne. Nie ma więc wzorca piękna, a wszystko co ja uważam za piękne, takie właśnie jest. Tak chcę żyć. I o takim pięknie piszę – nie o dziełach sztuki, drogocennych przedmiotach czy filmowych pięknościach podziwianych przez tłumy. Moje piękno to to, co mnie porusza, co daje mi to niemożliwe do opisania uczucie promieniowania spokojną radością.
Piękno odżywia nasze Serce. Często podczas diagnozy z pulsu wyczuwam u pacjentów przytłumiony puls Serca – Serce, które powinno promieniować swoją mądrością i miłością przez wszystkie poziomy naszego istnienia z jakiegoś powodu zostaje zablokowane gdzieś w tej drodze, czasem bardzo głęboko, czasem gdzieś bliżej powierzchni. I bywa, że przyczyną tego jest właśnie odkładanie swojego subiektywnego piękna na specjalne okazje. Gubimy się w zabieganej codzienności i małej stabilizacji, i tak dzień po dniu przykrywamy cienkimi warstwami szarości blask swojego Serca. A może warto codziennie kąpać się w tym blasku? Codziennie karmić się subiektywnym pięknem samego siebie i tego, co przynosi świat.
Nie odkładajmy piękna na specjalne okazje. Każdy dzień może być piękny. A jak wiadomo, mój dzień jest odzwierciedleniem mojego wnętrza. Doświadczajmy piękna w sobie i wokół siebie.
*Pałac Obfitości to jeden z Dziewięciu Pałaców, czyli aspektów naszego życiowego doświadczenia. O Dziewięciu Pałacach opowiadamy na szkoleniu Głębia: wejrzyj w siebie, dotknij swojej nieświadomości