
Spokój to wewnętrzna równowaga na poziomie ciała, umysłu i ducha. Ten stan jest jednym ze źródeł pourodzeniowego Qi, czyli energii, którą tworzymy samodzielnie, by napędzać nią nasze codzienne życie. A że toczy się ono w ciekawych czasach, to niektórym z nas coraz ciężej przychodzi ten spokój w sobie zachować, szczególnie gdy jesteśmy wciąż manipulowani emocjonalnymi przekazami płynącymi z różnych źródeł. Można powiedzieć, że dzieje się to niejako na nasze własne życzenie, gdyż sami zwracamy się do tych źródeł, bo „trzeba wiedzieć, co się dzieje”, a tak naprawdę otrzymujemy nie fakty, lecz zniekształcony obraz rzeczywistości oddziałujący na nasze emocje (na marginesie, jeśli ktoś jeszcze wierzy w neutralny przekaz jakichkolwiek mediów, to niech zapozna się z postacią Edwarda Bernaysa i dokumentem BBC The Century of the Self). A może wcale nie trzeba wszystkiego wiedzieć? Pamiętajmy, że według Daoistów mądrość pochodzi z wnętrza, a nie z otaczającego nas świata. Opowiadamy o tym na warsztacie Głębia – wejrzyj w siebie, dotknij swojej nieświadomości.
Dróg odzyskania i zachowania spokoju jest wiele i tak naprawdę każdy musi znaleźć swoją, ale dzisiaj chcemy tu napisać o kilku sposobach, które są proste i dostępne dla każdego – co nie oznacza, że łatwe do wykonania.
Cóż więc może pomóc nam w odzyskaniu i zachowaniu spokoju? Po pierwsze, oczywiście, kontakt z naturą.
Natura ma sobie spokój i akceptację tego, co się dzieje i co ją spotyka. Wejdźmy w pole natury, zacznijmy odbierać jej wibracje: zapachy, faktury, kolory, dźwięki… Dotknijmy drzewa by poczuć jego rytmy, posłuchajmy śpiewu ptaków, popatrzmy na morskie fale lub na marszczoną wiatrem powierzchnię parkowego stawu. Spokoju można uczyć się od przyrody o każdej porze roku i w dowolnej lokalizacji. Spójrzmy więc na to, co dzieje się teraz. Przyjrzyjmy się roślinom, które właśnie zaczynają się pojawiać: młode listki pokrzywy i poziomek, wąskie kiełki czosnku niedźwiedziego. Realizują swoją naturę mimo tego wszystkiego, co dzieje się wokół, mimo zmieniającego się klimatu, inflacji, napiętej sytuacji geopolitycznej. Popatrzmy na kwiaty stokrotki, które wręcz wyłoniły się spod śniegu, przetrwały. My również mamy w sobie to dążenie do przetrwania, ten hart ducha, tę wolę życia – to Element Wody, pozwólmy mu się realizować.
Zachować spokój można również przez eliminowanie czynników, które go zakłócają, czyli na przykład przez odpuszczanie. Odpuszczanie, czyli medytacja Siedzę i Zapominam, to jedna z ważnych daoistycznych praktyk, dzięki której wchodzę w każdy nowy dzień bez bagażu przeszłości, każdy kolejny dzień jest dla mnie nowym początkiem, niosącym nieskończone możliwości. Oczywiście nie trzeba stosować wymyślnych praktyk, można odpuszczać w swój własny sposób albo najprościej: z każdym wydechem.
Zachować spokój można dzięki zaufaniu do Nieba, Boga, Dao, energii Wszechświata – jakkolwiek nazwiemy Źródło, z którego pochodzimy i do którego wracamy po śmierci. Skoro jestem w tym miejscu i w tych czasach, to znaczy, że jest w tym jakiś sens. I może na razie jeszcze go nie dostrzegam, ale ufam, że To, Co Nade Mną chce jak najlepiej dla mojego rozwoju. Moje ciało również chce dla mnie jak najlepiej – przecież to mój najlepszy przyjaciel, który do tego zrobi wszystko, by przetrwać. Według medycyny chińskiej mamy w sobie Osiem Meridianów Niezwykłych i Narządy Niezwykłe właśnie po to, by adaptować się do zmieniających warunków i przetrwać wszystko, co się nam przydarzy. I nie znaczy to, że każdy z nas dożyje setki bez względu na tryb życia – to znaczy, że mam potencjał żyć pełnią życia w każdych okolicznościach. Ale do tego potrzebuję spokoju. I mogę go odzyskać i zachować dzięki zaufaniu do swojej natury, z jej wrodzonymi mechanizmami adaptacji i przetrwania, oraz dzięki kontaktowi z naturą otaczającego mnie świata, z jej spokojną akceptacją wszystkiego, co przychodzi.